Brussels Beer Project - powiew świeżego powietrza na konserwatywnej belgijskiej scenie piwnej? Tak chcą o sobie myśleć twórcy projektu. Niestety, nie jest to powietrze, jakiego szukałam. To po prostu bardzo kiepskie piwo otoczone doskonałym marketingiem.
Brussels Beer Project powstał w 2013 r. i chwali się tym, że nie ma długiej tradycji (ładne imię dla dziewczynki). Projekt powstał m.in. dzięki crowdfundingowi - 1200 osób za 160 euro ma dostawać 12 piw rocznie do końca życia.
Taproom odwiedziłam 31 października, tuż po jego uroczystym otwarciu. W menu - osiem piw. W sam raz na dwie deski po cztery piwa. Okazuje się, że jedno z piw się skończyło. Barman pyta, które piwo nalać dwa razy, żeby wypełnić deskę.
Barman: Może numer siedem?
Ja: A co to jest za piwo?
Barman: Ciemne.
Ja: Ale w jakim jest stylu?
Barman: Jest dziwne, ale dobre.
Niestety, barman i barmanka nie wiedzieli, co leją. W lokalu, w którym jest duża rotacja piw, być może byłabym chociaż trochę wyrozumiała. Ale jest to ich piwo, warzone na miejscu. Wypadałoby, żeby cokolwiek o nim wiedzieli (dzień po otwarciu taproomu nie było w nim żadnego z założycieli browaru, a więc nikogo, kto mógłby ewentualnie pomóc merytorycznie).
Bar znajduje się przy samym wejściu do lokalu. Wąskim przejściem, w którym ściany krzyczą napisami "Aaaaaaaa, jest już XXI wiek!!!" oraz "Jesteśmy tym, kim jesteśmy" (ależ głębokie, ciary...), przechodzi się do pomieszczenia ze stolikami. Wystrój w stylu świetlica.
Okazało się, że nie tylko "dziwne, ale dobre" jest niezbyt dobre. Wszystkie były na dość marnym poziomie początkującego browaru. Tyle że Brussels Beer Project warzy już od dwóch lat, powinien się przez ten czas czegoś nauczyć.
Do piwa dostaje się wafle/karty do głosowania (właściwie to miały być podane przed zamówieniem, na nich wpisuje się wybrane numery, a następnie w czasie konsumpcji wybiera najlepsze... ale barman zapomniał dać i przyniósł je później). Co roku jedno z piw (to, które dostanie najwięcej głosów) trafia na listę "klasyków" Brussels Beer Project i warzone jest dalej. Zagłosowałam na "Dark Sister", ale nie wpisałam uzasadnienia. Jedyne, jakie mi przychodziło do głowy, to: "Pozostałe były jeszcze gorsze".
Brussels Beer Project powstał w 2013 r. i chwali się tym, że nie ma długiej tradycji (ładne imię dla dziewczynki). Projekt powstał m.in. dzięki crowdfundingowi - 1200 osób za 160 euro ma dostawać 12 piw rocznie do końca życia.
Taproom odwiedziłam 31 października, tuż po jego uroczystym otwarciu. W menu - osiem piw. W sam raz na dwie deski po cztery piwa. Okazuje się, że jedno z piw się skończyło. Barman pyta, które piwo nalać dwa razy, żeby wypełnić deskę.
Barman: Może numer siedem?
Ja: A co to jest za piwo?
Barman: Ciemne.
Ja: Ale w jakim jest stylu?
Barman: Jest dziwne, ale dobre.
Niestety, barman i barmanka nie wiedzieli, co leją. W lokalu, w którym jest duża rotacja piw, być może byłabym chociaż trochę wyrozumiała. Ale jest to ich piwo, warzone na miejscu. Wypadałoby, żeby cokolwiek o nim wiedzieli (dzień po otwarciu taproomu nie było w nim żadnego z założycieli browaru, a więc nikogo, kto mógłby ewentualnie pomóc merytorycznie).
Bar znajduje się przy samym wejściu do lokalu. Wąskim przejściem, w którym ściany krzyczą napisami "Aaaaaaaa, jest już XXI wiek!!!" oraz "Jesteśmy tym, kim jesteśmy" (ależ głębokie, ciary...), przechodzi się do pomieszczenia ze stolikami. Wystrój w stylu świetlica.
Okazało się, że nie tylko "dziwne, ale dobre" jest niezbyt dobre. Wszystkie były na dość marnym poziomie początkującego browaru. Tyle że Brussels Beer Project warzy już od dwóch lat, powinien się przez ten czas czegoś nauczyć.
Do piwa dostaje się wafle/karty do głosowania (właściwie to miały być podane przed zamówieniem, na nich wpisuje się wybrane numery, a następnie w czasie konsumpcji wybiera najlepsze... ale barman zapomniał dać i przyniósł je później). Co roku jedno z piw (to, które dostanie najwięcej głosów) trafia na listę "klasyków" Brussels Beer Project i warzone jest dalej. Zagłosowałam na "Dark Sister", ale nie wpisałam uzasadnienia. Jedyne, jakie mi przychodziło do głowy, to: "Pozostałe były jeszcze gorsze".
Komentarze
Prześlij komentarz