Craft Rock Multitap. Z czym to się je?


Od niecałych dwóch tygodni w Warszawie działa nowy multitap - Craft Rock. Wpadłam tam tuż po jego oficjalnym otwarciu, żeby zobaczyć, co to jest i jak to wygląda.


Pierwsze wrażenie po wejściu: podróż w czasie. Poczułam się, jakbym przeniosła się kilkanaście lat wstecz i znów odwiedzała studenckie kluby. Oj, jak bardzo nie lubię mebli z palet ;)


Kolega, z którym wybrałam się na misję zwiadowczą, od razu wystawił multitap na próbę i postanowił mi zamówić piwo z sokiem. I tu miłe zaskoczenie: barman bardzo grzecznie - bez głupich min i złośliwych uwag - wyjaśnił mi, że nie serwują piwa z sokiem, ale może zaproponować jakieś smakowe. Nie skorzystałam z propozycji. Zajrzałam za to w listę piw, spisaną na laminowanych kartkach rozłożonych na barze. Niestety okazało się, że nie ma rozróżnienia na piwa butelkowe i lane. I tu znów pojawił się barman, który znów bardzo grzecznie wyjaśnił, że to jest błąd i będzie poprawione. Fajnie, doceniam przyznanie się do błędu. Wzięłam Heavy Metal.


I to chyba najlepszy moment, żeby przejść do sedna: Craft Rock nie będzie miejscem pierwszego wyboru dla miłośników piw rzemieślniczych. Mam zresztą wrażenie, że twórcy tego multitapu doskonale sobie z tego zdają sprawę i nawet nie próbują swojej oferty kierować do tej wąskiej grupy. I nie ma w tym absolutnie nic złego - takie miejsca też są potrzebne i to właśnie w takich miejscach craft może znaleźć nowych fanów. Z całego serca kibicuję lokalom, w których piwo ma nie odgrywać głównej roli i do których będą trafiać ludzie omijający dotąd puby z craftem. Do właśnie tam teraz dokonuje się piwna rewolucja.


Do Craft Rocka na pewno jeszcze wrócę. W Warszawie jest naprawdę niewiele miejsc, w których można wypić piwo przy muzyce rockowej.

Komentarze