Wrażenia po pierwszym dniu Warszawskiego Festiwalu Piwa


Pierwszy dzień najważniejszego polskiego festiwalu piwnego już za nami. Dla mnie był zaskakujący. Spróbowałam kilku piw i ani jednego nie wylałam! A to, niestety, na poprzednich edycjach mi się zdarzało... Także pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Jeżeli chcecie wiedzieć, co mi smakowało i w którym food trucku najlepiej się posilać, to zapraszam do lektury.




Na początek Mangus - American wheat ale z mango z Browaru Palatum. Mam nadzieję, że Łukasz Kojro się nie obrazi, jak napiszę, że trochę siarki jest w aromacie ;) Przy czym jestem akurat na siarkę strasznie wyczulona, więc jeżeli nie jesteście tak skrzywdzeni przez naturę jak ja, to w ogóle nie powinna Wam ona przeszkadzać. Natomiast strasznie fajne jest to, jakie aromaty z mango pojawiają się w piwie. Nie jest to taki słodki ulepek jak w większości piw z mango, które piłam. W Mangusie mamy aromat żywiczno-iglasty. Jeżeli kiedykolwiek wgryzaliście się w owoc tuż pod skórką, to na pewno go poczuliście.


Premierowe piwo z Pracowni Piwa - LAB 8 - kwas z dodatkiem śliwki. Bardzo pijalne, trochę śliwkowe, nie jest ekstremalnie kwaśne. Grejpfrutowa goryczka. Coś, co może do piwa przekonać tych, którzy jeszcze się nie przekonali. Więcej takich, proszę! Na upały będzie idealne.


Z Piekarni Piwa nic wcześniej nie piłam, ale słyszałam o niej same dobre rzeczy, więc zajrzałam do strefy debiutantów, żeby sprawdzić, czy mają jakieś oparcie w rzeczywistości. Wybrałam Coffee Twist - double coffee milk stout. Jakoś tak wyszło, że nie zrobiłam żadnego zdjęcia piwa :) Ale powyżej mniej więcej widać stoisko. Przyjemne, poprawne, słodkie, kawowe piwo.


Blue Sunshine z Piwnego Podziemia od razu wskoczyło na listę moich ulubionych piw z tego browaru. Kocham jagody, a to jest naprawdę jagodowe. I - co ciekawe - wbrew modzie nie jest to owocowy sour ale, tylko pale ale.


Za namową Magdy ze Świątyni Piwa spróbowałam Sokowirówki z Browaru Zakładowego. Jejku, to naprawdę się kojarzy z sokowirówką! Jest kwaśne i bardzo, bardzo owocowe (jagody, jeżyny).


Nie byłam na Beer Geek Madness, wychodząc z założenia, że przygotowanych na ten festiwal piw będę mogła spróbować tydzień później w Warszawie. No i próbowałam. Nordic Snus Ale z Browaru ReCraft to strasznie dziwne piwo. Ciekawy eksperyment. Czuć w nim nuty tytoniu i dużo mentolu.


Naftali z Browaru Golem to miłe zaskoczenie. Piękny, cytrusowy aromat. Bardzo kwaśne, dzikie. Dziękuję Piwnemu Przewodnikowi Ani za polecenie go.


Tuż przed wyjściem chwyciłam jeszcze Brevis Kveik Cherry z Browaru Maryensztadt. Strasznie lubię, jak w piwach z wiśniami pojawia się pestkowa goryczka. Tutaj jest.


No i na koniec jedzenie. Ci z Was, którzy widzieli mnie w całej okazałości, mogą się domyślać, że z niejednego food trucka jadłam. Na Warszawskim Festiwalu Piwa zestaw szamowozów się właściwie nie zmienia i już prawie z każdego coś tam jadłam. I zawsze wracam do ozorków z Chyżego Wołu. To już taka festiwalowa tradycja. Jeżeli na nie się załapiecie (za szybko się kończą...), to warto spróbować. Podobno bardzo dobra jest też Sztuka Śledzia, ale alergia nie pozwala mi na sprawdzenie, czy to prawda.

Komentarze

  1. A o co jakiś piwowar ma się obrażać? Piszesz recenzje dla ludzi czy po to aby dostać za darmo piwo? Pisz prawdę i tylko to się liczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu lubię Łukasza :) A recenzja oczywiście jest dla ludzi, dlatego nie będę udawała, że nie ma tam siarki.

      Usuń

Prześlij komentarz