Tygodniowy przegląd piwnych wiadomości ze świata. 24-30 maja



Zapraszam na przegląd piwnych ciekawostek, które pojawiły się w zagranicznych mediach w ostatnim tygodniu.

Puszki lepsze niż inne?

Jim Koch z Boston Brewing najwyraźniej trochę się już uspokoił i przestał krzyczeć, że craft umrze. Zabrał się za promowanie tego, co ma do zaoferowania, a dokładniej... opowiedział szczegółowo o puszkach Samuel Adams.



Okazuje się, że stworzenie takiej puszki kosztowało miliony dolarów i zajęło dwa lata. Jim Koch przekonuje jednak, że było warto tyle poświęcić, żeby poprawić doznania konsumentów :) Dlaczego taka puszka jest lepsza? Chodzi przede wszystkim o krawędź, która jest trochę szersza niż w standardowej puszce i dzięki temu - jak przekonuje Koch - wygodniejsza.


Poza tym otwór znajduje się dalej od krawędzi, a bliżej nosa, dzięki czemu można w czasie picia nacieszyć się aromatem.

A tych puszek lepiej unikać...

To nagranie wywołało niemałe zamieszanie w internecie. Pokazuje ono chińską wytwórnię podróbki Budweisera. Puszki z drugiej ręki z podejrzanym płynem trafiały przede wszystkim do klubów i barów. Złośliwi twierdzą, że to, co się w nich znajdowało, na pewno było lepsze niż oryginalny Budweiser.


A potem dziwimy się, że ludzie wierzą w legendy o tym, co oznaczają kropki na puszkach... ;)

AB InBev kończy z zakupami?

AB InBev podzielił się planami na swoją ekspansję w zakresie piw rzemieślniczych, a właściwie eksrzemieślniczych. Deklaracja, że nie będzie kolejnych szokujących przejęć małych browarów nie padła, ale wygląda na to, że koncern chce trochę przystopować. Przynajmniej na chwilę.

Jeszcze w tym roku ma zainwestować 500 mln dolarów m.in. w rozbudowę małych browarów, które ma już w swoim portfolio. Wszystko po to, żeby przyciągnąć amerykańskich konsumentów, którzy coraz chętniej sięgają po lokalne, craftowe piwa i omijają Budweisera. Co ciekawe, z niedawnych badań wynika, że prawie połowa dwudziestoparolatków z USA nigdy tego piwa nie piła. Daje nadzieję na przyszłość ;)

Zbudują sobie piwociąg

Uczestnicy niemieckiego Wacken Open Air Festival będą pili piwo dostarczane rurami. Piwociągiem ma przepłynąć ok. 400 tys. litrów piwa dla 75 tys. fanów. Skąd takie rozwiązanie? Podobno chodzi o to, że ciężarówki z dostawami niszczyły ziemię, która przez resztę roku jest uprawiana.


Guinness ma smakować lepiej

Czy wirtualna rzeczywistość może sprawić, że piwo będzie inaczej smakowało? Brytyjscy klienci Tesco mogą się już przekonać. Guinness przygotował wirtualną wycieczkę, podczas której przestawia smaki i aromaty, które klienci mają w piwie znaleźć. Na przykład gejpfrutowy aromat Hop House 13 (taaaaa, jasne... :) ma być wydobyty dzięki obrazowi eksplozji kolorowych kształtów. Brzmi... sensownie?

Informuję o tym głównie dlatego, że pojawiają się doniesienia, że taka prezentacja ma później trafić na rynki zagraniczne, więc może i my będziemy mieli okazję się przekonać, czy wirtualna rzeczywistość zmienia odbiór piw.

Komentarze