"To będzie rok weryfikacji!" Mokre sny o upadku browarów


Wyobraźcie sobie mnie z trwałą na głowie i poduszkami na ramionach. A teraz podam wspaniałą wiadomość: proszę Państwa, 31 grudnia skończył się w Polsce rok, w którym miały zacząć upadać browary rzemieślnicze. Przed nim był rok, w którym miały zacząć upadać browary rzemieślnicze. Przed nim, z kolei, był rok, w którym miały zacząć upadać browary rzemieślnicze. Od prawie dwóch miesięcy trwa rok, w którym zaczną upadać browary rzemieślnicze.



Od dawna na końcu i początku roku słyszę, że to właśnie ten (nadchodzący czy właśnie rozpoczęty) rok będzie rokiem weryfikacji. Browary rzemieślnicze zaczną upadać, na rynku zostaną tylko najsilniejsi. Ostatni styczeń też był pełen takich sadystycznych marzeń.

Mówienie o upadaniu zdaje się sprawiać niektórym wyjątkową radość. Przy czym chodzi o browary stacjonarne. Z kontraktowymi sprawa jest trochę mniej oczywista, bo one po prostu... znikają. Warzą, warzą, po czym raptem nie warzą. I trudno powiedzieć, czy to już koniec, czy tylko przerwa. W każdej chwili mogą wrócić.

Inaczej jest też z multitapami. Wśród nich zawsze były się takie, które albo trafiały na problemy natury papierkowej, albo nie mogły na siebie zarobić. Niestety, na sprzedaży piw rzemieślniczych nie zarabia się tak dobrze, jak na sprzedaży piw koncernowych. Marża jest dużo niższa (jeżeli chcesz wesprzeć finansowo ulubiony lokal, to zamawiaj w nim jedzenie). Wśród multitapów było już kilka spektakularnych i niespodziewanych upadków. Wystarczy wspomnieć warszawskiego BrewDoga, który miał być zagrożeniem dla innych stołecznych lokali, a piwni eksperci wróżyli mu ogromny sukces. Rzeczywistość pokazała, ile warte są takie wróżby.

Co nie przeszkadza niektórym dalej wróżyć. I jeżeli browary jakimś cudem przetrwają "rok weryfikacji", to przepowiada się im kolejny "rok weryfikacji". I tak w kółko. Tylko że browary coś nie chcą upadać.

Przepowiednie nie są tak zupełnie bezpodstawne. Do tych, którzy są blisko związani z piwnym rynkiem, docierają informacje o tym, że niektórym browarom (i to wcale nie takim nieistotnym!) nie powodzi się najlepiej. Tylko że nie wiadomo, na ile takie informacje są przesadzone i kto właściwie jest ich źródłem.

Nietrudno też zauważyć, że w liczących się multitapach w Warszawie już jest ustalona mniejsza lub większa grupa browarów, z których zamawiane są piwa. Niektórych piwnych "ekspertów" prowadzi to do wniosku, że dla pozostałych browarów już nie ma na rynku miejsca. Więc będą padać jak muchy. Oczywiście, nic bardziej mylnego. Po pierwsze, chociaż czasem trudno w to uwierzyć, istnieje nie tylko Warszawa. Browary sprzedają piwa nie tylko w innych dużych miastach, ale czasem nawet całkiem udanie działają na rynku lokalnym. I to im w zupełności wystarcza. Po drugie, na multitapach świat się nie kończy. Sklepy i dyskonty cały czas domagają się nowych piw rzemieślniczych w butelkach. A po trzecie, browary rzemieślnicze zarabiają też na kontraktowcach.

Weryfikacja jest nieunikniona, ale mówienie, że już teraz rynek jest nasycony, świadczy o słabej orientacji w tym, co się dzieje.

Proszę Państwa, do rozpoczęcia kolejnego roku, w którym zaczną upadać browary rzemieślnicze, pozostało nieco ponad 10 miesięcy.


Zobacz także:

Komentarze