11 browarów, na których się nie zawiodłam



Podsumowanie kończącego się roku zacznę od czegoś pozytywnego. Wybrałam 11 polskich browarów, po które w ostatnich 12 miesiącach sięgałam często i nigdy (albo prawie nigdy) się na nich nie zawiodłam.

Podkreślam, że jest to zestawienie subiektywne. Jest oparte tylko na moich doświadczeniach. Może miałam wyjątkowe szczęście, zamawiając piwa z tych browarów, i przypadkiem trafiłam na coś udanego? A może miałam wyjątkowego pecha z innymi browarami i trafiałam na trzepnięte beczki/butelki? Niektórych nie ujęłam w zestawieniu, bo po prostu za rzadko po nie sięgałam i nie mam pełnego obrazu. To, że ich tu nie ma, nie znaczy, że ich nie lubię.

Tak czy inaczej, brawa dla tych państwa. Swoich ulubieńców przedstawiam w kolejności alfabetycznej.

Brovca

Wciąż nie wiem, czy Brovca, czy broVca. Ale wiadomo, o jaki browar chodzi. Każdy, kto chociaż raz spotkał Tomka, na pewno zauważył, że to człowiek z pasją.

Do tego, żeby trafić do mojego zestawienia, tak naprawdę Brovcy wystarczyłby pyszny Londoner. Ale była też świetna Bella (kooperacja z Palatum), udane Geronimo, Pinky Malinky, Emeryka i Atlantyk...

I ogromny plus za to, że Tomkowi chce się bawić w tzw. nudną Belgię.



Browar Harpagan

Harpagan ma w sobie nutkę szaleństwa. To nie jest kolejny zwyczajny browar.

Harpagan już w zeszłym roku uwił sobie w moim serduszku gniazdko za sprawą Buzdygana Rozkoszy, a później już zupełnie zadomowiony dostarczał mi kolejnych przyjemnych doznań za sprawą Ekstazy Pramakaka, Miziania Mamuta, różnych Klątw Masztalerza i Ezoterycznych Szuwar.



Browar Kormoran

Hurr durr, to nie jest kraft! No, nie jest. Ale nie zmienia to faktu, że po piwa z Browaru Kormoran sięgałam w tym roku często. Bo są dobre i szeroko dostępne.

Najczęściej piłam 1 na 100 - zarówno w wersji klasycznej, jak i tej nowej, czyli z miodem i pigwowcem. Do tego na rynku pojawiły się udane Terra Donum i trzecia warka Imperium Prunum. Przyjemną niespodzianką był też Chill Beer Vermont Pale Ale. Szkoda, że z jego dostępnością było różnie.



Browar Łańcut

Łańcut szybko stał się jednym z najlepszych polskich browarów. Wypuszcza zarówno piwa urywające cztery litery, jak i solidne piwa codzienne.

Nie wiem, ile w tym roku wypiłam Anglosasów i Kryształów (kooperacja z Browarem PINTA). Bardzo mi smakowały Dimi3ri i Przybij Piątkę. Das Is Kwass pijałam "na przepłukanie" między mocniejszymi, intensywnymi piwami. Był też bardzo dobry Czarny Piotruś, seria flandersów... Do tego wiecznie wspaniały Zawisza Czarny.



Browar Nepomucen

Nepomucen jest jednym z tych browarów, które mogłabym w zestawieniu umieścić nawet za jedno piwo - Jose. W czasie upałów piłam butelkę za butelką. Sól i cytrusy, a na dodatek mało alkoholu... Mistrzostwo!

Z nowości bardzo smakowały mi też świetne Acido Red Wine BA i Hogeita Bost (kooperacja z Laugar Brewery). Ale sięgałam też po znane już wcześniej Forest i Viva Śliwa (kooperacja z Browarem PINTA).



Browar Palatum

Palatum zawsze cenię za to, że robi piwa solidne. A Łukasza za jego podejście - w przeciwieństwie do wielu piwowarów, z którymi miałam do czynienia, nie ma przesadnie emocjonalnego podejścia do swoich piw. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że Palatum raczej nie zdarzają się wady, więc można bezpiecznie kupować ich piwa. I można liczyć na goryczkę w IPA.

W tym roku była świetna nowa warka Primusa, pojawiły się też udane Bella (kooperacja z Brovcą), Oryza IPA, Victoria (kooperacja z Piwnym Podziemiem), Maximus, Galaxia, Brasilia, Cold Crash czy Aqua Regia Bowmore BA (kooperacja z Browarem Piwoteka). A do tego wyśmienity Mr. Happy z Piwnym Podziemiem.



Browar Zakładowy

Przyznaję się bez bicia, że ze sklepów specjalistycznych wychodzę zazwyczaj z co najmniej jedną butelką z Browaru Zakładowego. Nie zdarzyło mi się jeszcze trafić na jakąkolwiek, która byłaby mniej niż udana. To jest dla mnie pewniak. Jeżeli nie mam ochoty na potencjalnie nieudane eksperymenty, tylko chcę coś, co najnormalniej w świecie jest dobre i dopracowane, sięgam po Zakładowy.

W ostatnim roku zachwyciły mnie: Pan Portier, Wypłata, Potrójny Wniosek Urlopowy (WOW!!!), Wniosek Obiadowy, Kolejka, Kontenerowiec, Awaria Zasilania... Mogłabym wymieniać dalej. Najważniejszy plus: butelki trzymają poziom, a w wielu browarach bywa z tym różnie.



Browar Ziemia Obiecana

Łukasz jest drożdżowym czarodziejem. Przy pomocy naszych małych, jednokomórkowych przyjaciół potrafi stworzyć oszałamiające owocowe aromaty. Jego piwa są soczyste i trudno się od nich oderwać.

Nie wiem, ile razy zamawiałam Jedno Małe I Do Domu... i nie szłam do domu, bo brałam kolejne. Masz, Poczęstuj Się, Cześć!, Tak Trzeba Żyć, Kiedyś To Było, Wczasy W Zgierzu, Persona Non Grata... Wszystkie piłam po kilka razy. I zawsze wypatruję nowości z Ziemi Obiecanej, bo wiem, że będzie co najmniej dobrze.



Langier Beer / Funky Fluid

W zestawieniu postanowiłam nie uwzględniać tegorocznych debiutantów, bo jeszcze nie mieli okazji się do końca wykazać. Dla Funky Fluid zrobiłam jednak wyjątek, bo w gruncie rzeczy jest to przedłużenie działalności Langier Beer.

Oba browary mają na koncie serię naprawdę fajnych wypustów, z których chyba najlepsze wrażenie robią soczkowe, owocowe IPA. Funky Fluid to chyba najmocniejszy debiut kończącego się roku.



Piwne Podziemie

Do Piwnego Podziemia mam pełne zaufanie praktycznie od początku istnienia tego browaru. Kilka razy zdarzyło się, że się na czymś zawiodłam, ale ogólny bilans browaru jest zdecydowanie na plus. Wpływa na to szczególnie fakt, że Darek - tak jak ja - jest niesamowicie wrażliwy na związki siarki. Dlatego raczej mu się nie zdarza wypuszczenie piwa śmierdzącego szmatą. Dzięki temu bezpiecznie mogę zamawiać Piwne Podziemie.

W tym roku Podziemie zachwyciło mnie przede wszystkim Mr. Happy, czyli kooperacją z Browarem Palatum. Ale były też świetne Permanent Vacation, Double Ego, Conch Republic, Dry Hopped Passion Fruit czy Ice Tea Berliner.



Szpunt

Odnoszę wrażenie, że Szpunt radzi sobie coraz lepiej. Przyznaję, że przez jakiś czas dość sceptycznie podchodziłam do piw z tego browaru, ale ostatnio jego wypusty są naprawdę udane.

Ostatni rok to świetny Wormhole Jack Daniels BA, przyjemne Sour Force, Gosedalin (zarówno podstawka, jak i wersja BA) czy Equathor. Nawet Astronom, czyli kooperacja z Doctor Brew - wbrew wszelkim oczekiwaniom - była bardzo smaczna.



Zobacz też:





Komentarze