5 piw, do których chciałabym wrócić w 2018 r.


W dwóch poprzednich wpisach podsumowujących 2017 r. trochę sobie ponarzekałam. Teraz przyszedł czas na chwalenie.

Całkiem sporo dobrych polskich piw wypiłam w tym roku. Artezanowo-Lervigowe Chcesz Ciasteczko? zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Pojawiło się dużo solidnych piw z Palatum (szczególnie mi zasmakowało Fruit Loop, które powstało w kooperacji ze świętej pamięci BrewDogiem Warszawa). Nie ukrywam, że świeże Bode Nie Manuj z Artezana niesamowicie mi się podobało. Niestety, dość szybko się zestarzało i już nie było tak fajne. Raburbon z tegoż browaru też bardzo mi smakował. Piwne Podziemie regularnie wypuszcza coś świetnego (szczególnie dobrze wspominam Blue Sunshine). Browar Zakładowy zdobył moje serce Sokowirówką i 200% Normy. Zawisza Czarny ugruntował pozycję Browaru Łańcut jako tego, który potrafi zrobić bardzo dobre piwo. Nepomucen wypuścił bardzo fajny Forest i orzeźwiający Chill. Fantastyczne IIPA Icek & Icek uwarzyły razem Piwoteka i Golem. Zyrardomyces z Beer Bros. był dla mnie totalnym zaskoczeniem i - jako miłośniczka klimatów stajennych - wielokrotnie po niego sięgałam. W tym roku pierwszy raz piłam też piwa z Langier Beer i byłam mile zaskoczona ich poziomem.

Ze wszystkiego, co przelało się przez moje podniebienie w ostatnich 12 miesiącach, wybrałam pięć pozycji, do których chętnie bym wróciła. Dwie są z Polski, trzy - z zagranicy. Nie wszystkie są tegorocznymi premierami, ale wszystkie pierwszy raz piłam właśnie w tym roku.

1. Buzdygan Rozkoszy - Browar Harpagan


O tym piwie pisałam więcej niż raz. Chyba wszyscy, którzy go spróbowali, nie mogli się powstrzymać przed poleceniem go innym ludziom. To jedno z najlepszych polskich piw rzemieślniczych, jakie kiedykolwiek powstały. Intensywne, gęste Bounty w płynie. Słodkie, ale można na to przymknąć oko.


Nie piłam jeszcze wersji butelkowej, więc nie wiem, jak bardzo różni się ona od beczkowej.

2. Gehenna Laphroaig BA - Browar Golem


Leżakować torfowe piwo w beczkach po torfowej whisky. Nie za dużo tego torfu? Teoretycznie pewnie mogłoby z tego wyjść przegięte i nieprzyjemne piwo, ale akurat w przypadku Gehenny Laphroaig BA wszystko ułożyło się idealnie. Podkładów kolejowych w aromacie jest mnóstwo, ale całość jest aksamitnie czekoladowa i chyba są ją w stanie przełknąć nawet ci, którzy za torfem nie przepadają.


Piłam Gehennę Laphroaig BA jeszcze całkiem niedawno z kranu i z czasem to piwo bardzo się zmieniło. Trochę torfu zniknęło. Teraz jest  jak deserowa czekoladka z torfowym nadzieniem. Pyszne. Golemie, liczę na powtórkę.

3. 5th Anniversary DDH Pale Ale - Brew By Numbers


To jest to piwo, którym obiecują być inne piwa, ale nigdy nie są. Wiem, że niektórym się narażę, ale żaden Cloudwater, którego piłam, nie dorastał temu piwu do pięt. A piłam świeżutkie Cloudwatery z kranu.

Brew By Numbers w ogóle jest od niedawna jednym z moich ulubionych browarów. Ileś razy piłam ich piwa wcześniej, zawsze były dobre. Ale naprawdę ogromne wrażenie zrobiły na mnie, kiedy spróbowałam ich w większych ilościach na raz w czasie ostatniego wypadu do Londynu (zobacz: Piwna mila w Londynie). Wtedy uświadomiłam sobie, że to jest browar, który nie robi pojedynczych świetnych piw, tylko ma naprawdę wysoki poziom.

5th Anniversary DDH Pale Ale to bomba owocowa, ale z goryczką. Nie jest to goryczka przesadna, ale jest obecna. Za to owocowość jest na poziomie nie z tego świata. To jest to, co zawsze sobie wyobrażałam, kiedy ktoś pisał, że piwo jest niesamowicie owocowe, a potem się rozczarowywałam, bo do niesamowitości było daleko. Tu jest niesamowicie. Mogłabym pić codziennie.

W Polsce jest jeszcze trochę świeżych puszek (rozlewanych bodajże w listopadzie, z terminem do marca). Jeżeli gdzieś znajdziecie, to bierzcie bez zastanowienia.

4. Black Note Stout - Bell's Brewery


Kiedy po raz pierwszy spróbowałam tego piwa, podałam je mężowi i powiedziałam, że już nic więcej nie musi próbować. Piłam je jeszcze tego samego dnia kilka razy. Nawet nie zrobiłam mu zdjęcia - pod tak wielkim wrażeniem byłam. Cudownie ułożony, kremowy, czekoladowy, kawowy stout z nutami suszonych owoców i wanilii. Gęsty, zbalansowany... Ideał.

5. Voodoo Woman - J. Wakefield Brewing


J. Wakefield w ogóle umie w piwo. Voodoo Woman to kokosowo-marcepanowo-czekoladowy, aksamitny RIS. Ma 15% alkoholu, ale kompletnie tego nie czuć. Czuć pyszną pralinkę w płynie, która otula gardło jak kaszmirowy szaliczek :)

Komentarze